Najbardziej charakterystyczny, najmocniej zapisany w pamięci warszawiaków i zapadający w pamięć przyjezdnym, symbol komunizmu budzący estetyczny niesmak czy dowód witalności stolicy? Jedno jest pewne – wrósł w architekturę miasta równie mocno jak dąb Bartek w świętokrzyską ziemię. Oto garstka informacji o Pałacu Kultury i Nauki, wpisanym na listę zabytków w 2007 roku.

Wysoki prezent 
Pałac stanowił „dar narodu radzieckiego dla narodu polskiego”. Darczyńcą był oczywiście Józef Stalin. Zanim architekt Lew Rudniew stworzył projekt, zawitał do kilku polskich miast w poszukiwaniu inspiracji, ponieważ budowla miała mieć elementy architektury polskiej. Odwiedził m.in. Kazimierz, Zamość czy też Kraków (natchnieniem były np. krakowskie Sukiennice).

Podaj cegłę
Budowę rozpoczęto pierwszego maja 1952 roku, a ukończono 3 lata później. Pałac wznosiło 3500 robotników, z czego w nieszczęśliwych wypadkach zginęło 16. Dla przodowników pracy powstało osiedle Przyjaźń na Jelonkach – ze sklepami, szpitalem, kinem, a nawet przedszkolem i szkołą średnią. Pałac może pochwalić się 46 oznakowanymi kondygnacjami (w tym 2 podziemnymi). Ma 237 metrów wysokości (licząc ze wspornikiem antenowym, będącym częścią iglicy). Znajdziemy w nim 3288 pomieszczeń o łącznej powierzchni 123 084 m2.

Trzydzieste piętro
To taras widokowy. Smutna historia urokliwych widoków sięga lat sześćdziesiątych – imponująca wysokość, na jakiej znalazł się taras, ściągnęła na niego bowiem dość szybko… samobójców (życie odebrało tu sobie osiem osób). Aby zapobiec dalszym tragediom, w 1972 roku taras doczekał się krat.

     Wielbicielom dobrego kina miejsce to kojarzy się oczywiście z Misiem Barei. To tutaj minister Władek Złotnicki odbywał zaleconą przez lekarzy kurację, kiedy odwiedził go Ryszard Ochódzki. Dziś taras stanowi obowiązkowy kierunek wycieczkowy dla większości gości odwiedzających stolicę, ale też dla warszawskich uczniów.

     A tak przy okazji – PKiN zagrał nie tylko w Misiu. Okolicę Pałacu i jego wnętrza utrwaliły takie obrazy, jak: Niewinni czarodzieje, Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?, Człowiek z marmuru, Alternatywy 4, Papusza i wiele innych (polecamy lekturę książki „Spacerownik. Warszawa w filmie.").

Hej, sokoły! 

Najwyższa kondygnacja Pałacu jest miejscem gniazdowania sokołów wędrownych, które można podglądać na żywo na stronie internetowej Stowarzyszenia na rzecz Dzikich Zwierząt „Sokół”. Mieszka tu Franek, który przeprowadził się do Pałacu z mieszkania na warszawskich Bielanach i razem z partnerką Gigą postarał się w 2016 roku o potomstwo. Młode otrzymały imiona Bazyl, Orion oraz Wawa; wybrali je internauci.

     Podziemia budynku obrosły legendą – schron atomowy, a może tajne przejście do siedziby Komitetu Centralnego? Nic z tych rzeczy. Długie korytarze i zakamarki poziomu - 2 zajmują warszawskie filemony. Jedenaście kotów tępi gryzonie, a w zamian za usługi dostaje nieźle urządzone „mieszkanko”, wyżywienie i opiekę weterynaryjną. Mruczki były w PKiN od samego początku, przynosili je pracownicy. W  kulminacyjnym momencie zamieszkiwało go 60 kotów! Zarządowi niezbyt się to podobało, więc liczbę etatów dla pogromców szczurów szybko ograniczono.

Poziom -1 to miejsce, gdzie pracownicy czuwają nad ogrzewaniem, wentylacją i instalacjami wodociągowymi całego budynku, a także klimatyzacją poszczególnych pomieszczeń. 

Kochany Pałacu
Tak właśnie rozpoczynano wiele listów. PKiN utożsamiano z siedzibą kierownictwa partyjnego, więc sądzono, że uda się tam rozwiązać wszelkie społeczne niesprawiedliwości. Były też listy bardziej pikantne i nietypowe. Ich treść znamy dzięki kronikarce Pałacu, Hannie Szczubełek. Pewna mieszkanka stolicy twierdziła na przykład, że promieniowanie anteny telewizyjnej zamontowanej na iglicy wywołuje u niej silne doznania erotyczne: „Nie mogę zamienić mieszkania, a sami przyznacie, że orgazmy, których doznaję bez własnej woli, nie są tak dobre” – napisała pani Krystyna. Autorka listu żądała… zasłonięcia iglicy.

Balety do białego rana
Sala Kongresowa królowała przy okazji największych wydarzeń kulturalnych powojennej Warszawy. Gościła Rolling Stonesów, Ellę Fitzgerald, ale też dom mody Christiana Diora, który w 1965 roku zaprezentował w Kongresowej swoją zimową kolekcję.

     Konferencje, targi, wystawy, muzea, teatry, kino, klubokawiarnie – pałac żyje i pięknie nadąża za Warszawą.
Podobno miał stać tak długo, jak będzie trwać wiara w człowieka i przyjaźń radziecka. Na szczęście to pierwsze wydaje się być wieczne, więc możemy spać spokojnie…

Other news